Zajmując się różnymi systemami zdrowotnymi z czasem zaczynamy zastanawiać się nad sensem
i celem choroby. Oficjalne stanowisko medycyny jest wiadome – choroba to wróg, którego po prostu należy pokonać.
Ale czy na pewno tak jest?
Uważa się, że za choroby odpowiedzialne są drobnoustroje, geny, a czasem przyczyna jest nieznana. Przy takim założeniu wymyśla się szczepionki, środki niszczące wirusy, bakterie, grzyby. Jest to o tyle niewdzięczne zadanie, że drobnoustroje współistnieją z nami od zawsze i raczej nie ma możliwości (i potrzeby) tego zmieniać. W przypadku choroby,
to konkretny człowiek staje się obiektem ataku nadmiernej ilości drobnoustrojów, które z jakichś przyczyn upodobały go sobie.
Przy tak zwanych chorobach genetycznych, naukowcy usiłują znaleźć odpowiedzialny gen i dokonywać w nim modyfikacji. Jakiś czas temu słyszałam o takiej „jaskółce” w tym względzie – ogłoszono,
że urodziła się dziewczynka, która dzięki manipulacji w genach nigdy nie zachoruje na raka szyjki macicy (lub piersi?). Nikt jednak nie zaręczy, że nie zachoruje na raka innego narządu.
To, że wykluczono jedną możliwość z bardzo wielu innych, mnie nie napawa zbytnim optymizmem.
Skoro na dzień dzisiejszy lekarze dzielnie walczący z chorobami
(i często je zwyciężający) zdrowia w pełnej okazałości zapewnić nam nie są w stanie (każdy, kto wychodził ze szpitala, po długotrwałym leczeniu, wie o czym myślę – brak choroby nie zawsze równa się zdrowiu) – może warto w większym stopniu przejąć odpowiedzialność na siebie.
Jeżeli to nie leki są panaceum na całe zło (bo przecież aptek i leków przybywa, zdrowia od nich chyba nie, a dodatkowych chorób
i owszem), nie manipulacje genetyczne, do skalpela i transplantacji także raczej nie wzdychamy (chyba, że ma to ratować życie),
to co w zamian?
Mnie podoba się przekonanie, że choroba jest sygnałem
od organizmu, który w ten sposób usiłuje przekazać ważną informację. Jest to informacja, którą najłatwiej odczytać odbiorcy.
Czasem – zwłaszcza, jeżeli chodzi o niezbyt groźne schorzenia – może mówić o zaniedbaniach na podstawowym, najłatwiejszym do zmiany, fizycznym poziomie.
Może to być na przykład przekaz: „zimą jedz ciepłe posiłki, zrezygnuj z lodów i dużej ilości owoców, bo potrzebna jest energia ciepła do zabezpieczenia się przed chłodem”.
Częściej przekaz pochodzi z głębszych pokładów jestestwa i może brzmieć:
– „nie rezygnuj z marzeń”
– „szanuj siebie i innych ludzi”
– „dosyć narzekań, doceń największy dar, jakim jest życie”
– „zdejmij maskę, pokaż kim naprawdę jesteś”.


Czy zechcemy, czy potrafimy prawidłowo odczytać i zareagować na te komunikaty?

RSS komentarzy do wpisu.